Oczami
Ross:
Minęło już tyle czasu, wylałam tyle łez. Teraz już wiem, że on nie wróci. Nasza miłość była piękna ale niestety taka krótka. Była silna, być silna musiała. W końcu przechodziła przez wiele prób. Niebiosa nie chciały nam dać większego szczęścia. Nadal wierzę jednak, że kiedyś się jeszcze spotkamy. Cały czas czuję jego obecność przy sobie. Czuję jego chłodny oddech na karku, czuję jego wzrok na sobie. Nie słyszę jego pięknego głosu, pozostaje mi jedynie słuchanie piosenek. One bardzo mi pomagają. Codziennie mogę słyszeć jego głos. Alice i Lucas są już prawie dorośli. Są siedemnastolatkami. Alice ma piękne duże, niebieskie oczy i długie brązowe włosy. Jest śliczna i inteligentna. Dostała się do bardzo dobrego liceum na kierunek humanistyczny. Amatorsko gra w siatkówkę i choć przekonywuje ją do trenowania w klubie nie chce się zgodzić. Chce zostać nauczycielką języka angielskiego tak jak kiedyś planował to jej ojciec. Lucas jest bardzo przystojnym chłopakiem bardzo przypominającym Zayn'a. Jest uparty, zdecydowany ale i wrażliwy. Wybrał kierunek informatyczno-matematyczny. Poza szkołą pisze piosenki, śpiewa i gra na gitarze w zespole jaki założył z przyjaciółmi. Dzieciaki nie wiedzą o tym co się stało z Zayn'em. Nie chciałam im mówić. Myślą, że umarł z powodu jakiejś choroby. Nie wiedzą, że grał w zespole. Nie wiedzą o zdradach i romansach. Chcę im powiedzieć, ale kiedy? Jutro mija piętnasta rocznica śmierci mojego ukochanego. Szkoda, że tam do góry nie można wysłać listów. Napisałam ich już masę. Adresatem jest mój narzeczony.
Zayn! Siedzi we mnie tyle emocji. Chcę cię bardzo przeprosić za to, że ci nie wybaczyłam. Odtrącałam cię, nie chciałam uwierzyć. Teraz wiem, że szczerze mnie kochałeś. Dlaczego mi to zrobiłeś? Powinieneś żyć. Harry wyrzucił cię z zespołu tylko z emocji. Zespół. Na razie się rozpadł, nie wiem co będzie dalej. Bez ciebie to już nie to samo. Na pewno nie będę ich fanką numer jeden. Słyszałam, że chcą grać ale ze zmienioną nazwą. W końcu Directioners były fankami całej waszej piątki. Ale nazwa „One Direction” chyba nie pasuje do bandy trzydziestoparoletnich mężczyzn? Liam wziął ślub z Danielle. Niestety okazało się, że nie mogą mieć dzieci. Postanowili więc zaadoptować czwórkę! Teraz mieszkają w centrum miasta z piętnastoletnią Carine, siedmioletnim Edwardem, pięciomiesięczną Lucy i czternastoletnim Jack'iem. Harry i Niall nadal żyją razem. Są szczęśliwi. Louis jest z Melanie i wreszcie udały im się próby zajścia w ciąże Mel. Urodziła córeczkę- Marry. A ja? Nie zmieniłam się ani trochę. Wyglądam identycznie jak kiedyś. Tylko teraz w moich oczach widać smutek. Nie musiałeś mnie opuszczać. Powinieneś walczyć. Mimo wszystko dziękuje, za ten cały czas spędzony z tobą. Kocham cię. Twoja Rosalie.
Co mam powiedzieć dzieciom? W końcu muszą poznać prawdę. Całą prawdę. Dlaczego on mnie opuścił? Z miłości. Kochał więc odszedł. Prawdopodobnie gdyby nie jego samobójstwo nie zrozumiałabym jak bardzo jestem w nim zakochana i jak bardzo chcę przy nim być. Ta lekcja kosztowała go najwyższą cenę. Zapłacił za nią życiem. Nie widział jak nasze dzieci dorastają. A może widział? Jak jest tam, w górze? Czy widział moich rodziców? Rodzice. Prawie ich już nie pamiętam. Dziwne. To nie było tak bardzo dawno. Jakieś siedemnaście, osiemnaście lat temu. Jak powiem dzieciom o ich ojcu? Sama niczego nie wymyślę. Muszę zadzwonić do Niall'a. Wybrałam jego numer i bez wahania nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- usłyszałam jego dorosły głos
- Cześć Niall- przywitam się
- O, witaj Rosalie
- Moglibyśmy się spotkać?- zapytałam
- Tak, jasne. Dawno się nie widzieliśmy. Powiedz tylko gdzie i kiedy.
- Dzisiaj? Za godzinę w Nando's- zaproponowałam
- Okej. Do zobaczenia- zgodził się i pożegnał
- Na razie- powiedziałam po czym przycisnęłam czerwoną słuchawkę
Odłożyłam telefon na półkę i poszłam się przebrać. Założyłam rurki, T-Shirt z nadrukiem i czarną marynarkę. Na nogi włożyłam ulubione, wygodnie trampki. Narysowałam kreski a usta pomalowałam błyszczykiem. Do torebki wrzuciłam portfel, telefon i małą kosmetyczkę a do dłoni wzięłam klucze. Wsiadłam do samochodu i pojechałam na miejsce spotkania. Po dojechaniu zaparkowałam samochód i pewna siebie weszłam do restauracji gdzie czekał już na mnie Niall.
- Ross- powiedział po czym pocałował mnie w policzek- Nic się nie zmieniłaś. My to się starzejemy ale jak widzę u ciebie to działa w drugą stronę
Na moją twarz wkradł się promienny uśmiech. Irlandczyk miał rację. Wyglądałam jak dwudziestoparolatka. Alice często zwracała mi uwagę abym ubierała się doroślej i, że jej koleżanki myślą, że jestem jej siostrą. Lucas mówił o tym, że podobam się jego kolegom.
- Dziękuje ci staruszku- zażartowałam- Co u ciebie słychać?
- Całkiem nieźle. Szkoda tylko, że nie możemy spotykać się z twoimi dziećmi- posmutniał
- Jutro chcę im powiedzieć. O Zayn'ie, o zespole, o was, o rodzicach Malik'a
- Świetnie. To odpowiedni czas choć myślę, że mogłaś to zrobić wcześniej. Wiesz jak nas boli a w szczególności Hazzę gdy widząc was na ulicy nie możemy podejść? Rodzice Zayn'a też pewnie bardzo tęsknią za Lucas'em i Alice.
- Masz rację Niall. Po prostu nie wiedziałam jak to zrobić. Przecież mogą go znienawidzić a chcę, żeby go kochali.
- Na pewno coś wymyślisz- powiedział puszczając do mnie oczko
- Przepraszam ale muszę już iść. Spotkamy się jutro na grobie. Dzieci będą już wiedzieć więc was poznam.
- W porządku ale jutro zostaję na dłużej. Zresztą pewnie nie tylko ja. Kupimy coś dzieciom! Weeee!- krzyknął jak dziecko
- Przecież nie musicie...
- Jesteśmy ich wujkami. Musimy. Mają siedemnaście lat... Hmmm. Coś wymyślimy- powiedział uśmiechając się
- Jesteś kochany Niall. Do zobaczenia
- Na razie Ross. Do jutra!
Postanowiłam wstąpić jeszcze do supermarketu. Wzięłam wózek i spacerując między półkami wrzucałam do niego zakupy. Po „odnalezieniu” potrzebnych rzeczy skierowałam się w stronę kasy. Ekspedientka popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
- Dowód poproszę
Uśmiechnęłam się szeroko po czym podałam jej dokument. Zdziwiona skasowała towar. Po zapłaceniu za zakupy i spakowaniu ich do bagażnika mogłam wrócić do domu. Do Lucas'a przyszedł kolega- Jadd. Siedzieli w pokoju mojego syna i pisali nową piosenkę. Alice jeszcze nie wróciła ale wkrótce miała się pojawić. Gdy przygotowałam kolację zawołałam do stołu Lucas'a z kolegą. Chwilkę później przyszła też Ali.
- Co u was?- zapytałam nakładając ryż z warzywami
- Mamy temat „rodzina”. Dostałam niedostateczny za to, że potrafię zrobić tylko twoją połowę drzewa genealogicznego. Nauczyciel nie wierzył, że nie masz rodzeństwa. Dlaczego nie znamy nikogo z naszej rodziny? Jesteśmy tylko w trójkę?
- Pójdę do szkoły to wyprostować. Nie do końca jesteśmy sami. Wkrótce wszystko wam wyjaśnię. Obiecuje. Być może jutro odbędzie się małe spotkanie rodzinne.
- Mamo posłuchasz jak gramy?- zapytał Lucas po skończonej kolacji
- Jasne synku
Poszliśmy do garażu gdzie Jadd i Lucas mieli sprzęt. Jadd grał na gitarze a Lucas śpiewał. Jego głos tak bardzo przypominał mi głos Zayn'a. Był bardzo charyzmatyczny, poruszał serce. Górne partie były wyciągnięte na sto procent a dolne były mocne i opanowane. Śpiewał jak profesjonalista. W sumie One Direction powstało gdy Zayn miał siedemnaście lat. Jego talent pewnie przeszedł na Lucas'a.. Po skończeniu piosenki zatytułowanej „My death” opowiadającej o losie dwójki zakochanych kończącej się śmiercią jednego z nich wybuchłam płaczem.
- Pięknie- wyszeptałam- Masz talent synku. A ty Jadd świetnie śpiewasz
- Dlaczego płaczesz?- zapytał Lucas
- Twój głos jest podobny do głosu...- przerwałam
- Mojego taty- dokończył cicho
- Tak
- Chciałbym o nim wiedzieć więcej- powiedział pewnie
- Jutro. Dobrze?- zapytałam a on twierdząco pokiwał głową- Powiedz siostrze, żeby nic na jutro nie planowała. Idę spać, źle się czuje. Dobranoc chłopcy.
- Dobranoc- powiedzieli równo
Poszłam do pokoju. Gdy kładłam się do łóżka dostałam SMSa, i zaczęłam pisać z mamą Zayn'a.
Od Trisha:
Kochanie chciałabym poznać twoje dzieci. Serce mi się kraja gdy myślę o tym, że od piętnastu lat ich nie widziałam.
Do Trisha:
Nie tylko pani. Chłopcy też ich nie widzieli. Myślałam, że tak będzie lepiej. O Zayn'ie też nic nie wiedzą. Chcę im jutro powiedzieć całą prawdę.
Od Trisha:
Chciałabym ich spotkać
Do Trisha:
Jutro o piętnastej idziemy na grób Zayn'a. Później chłopcy do nas przyjdą. Państwo też mogą. Jutro rano powiem im o moim niedoszłym mężu...
Od Trisha:
Dobrze więc. Przyjdziemy. Jednakże myślę córeczko, że możesz się uważać za żonę Zayn'a.
Do Trisha:
Mamy więc odmienne zdanie. Przepraszam, źle się czuje. Dobranoc
Od Trisha:
Dobranoc córeczko
Ostatni SMS zabolał. Bardzo zabolał. Nie wiem kiedy zasnęłam.
Oczami Lucas'a:
Zaraz gdy mama poszła pożegnałem się z Jadd'em i poszedłem do siostry. Zapukałem do drzwi a gdy usłyszałem „proszę” wszedłem do środka i usiadłem obok niej na łóżku.
- Masz jakieś plany na jutro?- zapytałem pewnie
- Planowałam iść z Emmą na zakupy. A co?
- Mama chcę jutro nam powiedzieć o tacie no i to spotkanie rodzinne...
- Racja... zupełnie zapomniałam. Ciekawa jestem czego się dowiemy. Wiesz coś o nich?
- Kiedy dzisiaj śpiewałem- przypomniałem sobie- Powiedziała, że ślicznie śpiewam zupełnie jak on po czym się rozpłakała i wyszła mówiąc, że źle się czuje.
- Myślisz, że był gwiazdom muzyki?- zapytała Alice
- Nie wiem... może? Gdyby tak coś byśmy o tym wiedzieli- powiedziałem
- W sumie racja. Dobra. Odwołam zakupy. Teraz idź bo umówiłam się na video chat z Jadd'em
- Zakochałaś się w nim?- zapytałem patrząc na nią z góry
- Nieee...- przeciągnęła ostatnią literę robiąc się czerwona
- Ja tam wiem swoje. Dobranoc
- Dobranoc
Wszedłem do swojego pokoju i zastanawiałem się nad tym wszystkim. Kim może być mój tata? Kim są dziadkowie? Wujkowie? Chciałbym wiedzieć tak wiele ale nie mam kogo pytać. Mam nadzieje, że jutro mama szczerze opowie o historii naszej rodziny i, że poznamy kogoś na tym całym spotkaniu rodzinnym. Nie wiem dlaczego akurat jutro? Co to za ważna data? Ot zwykły dzień. Mam wrażenie, że jutro będzie mi równie trudno zasnąć. Teraz nie zasypiam z powodu wielu pytań a jutro, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem w powodu wielu wrażeń. Przewróciłem się na bok i mógłbym dać sobie rękę odciąć, że zobaczyłem jakąś postać siedzącą na łóżku. Przetarłem oczy ale już jej nie było. Usłyszałem też ciche ale bardzo melodyjne „dobranoc”.
- Dobranoc- wyszeptałem do pustego pokoju po czym momentalnie zasnąłem
------------------------------------------
Edwards xx
A oto i pierwszy rozdział kochani :3
Od teraz rozdziały będą się ukazywać raz w tygodniu w sobotę lub niedzielę. To oznacza, że następny rozdział będzie 2 lub 3 listopada. Mam nadzieje, że się podoba. Liczę na komentarze. Trzymajcie się :3
Minęło już tyle czasu, wylałam tyle łez. Teraz już wiem, że on nie wróci. Nasza miłość była piękna ale niestety taka krótka. Była silna, być silna musiała. W końcu przechodziła przez wiele prób. Niebiosa nie chciały nam dać większego szczęścia. Nadal wierzę jednak, że kiedyś się jeszcze spotkamy. Cały czas czuję jego obecność przy sobie. Czuję jego chłodny oddech na karku, czuję jego wzrok na sobie. Nie słyszę jego pięknego głosu, pozostaje mi jedynie słuchanie piosenek. One bardzo mi pomagają. Codziennie mogę słyszeć jego głos. Alice i Lucas są już prawie dorośli. Są siedemnastolatkami. Alice ma piękne duże, niebieskie oczy i długie brązowe włosy. Jest śliczna i inteligentna. Dostała się do bardzo dobrego liceum na kierunek humanistyczny. Amatorsko gra w siatkówkę i choć przekonywuje ją do trenowania w klubie nie chce się zgodzić. Chce zostać nauczycielką języka angielskiego tak jak kiedyś planował to jej ojciec. Lucas jest bardzo przystojnym chłopakiem bardzo przypominającym Zayn'a. Jest uparty, zdecydowany ale i wrażliwy. Wybrał kierunek informatyczno-matematyczny. Poza szkołą pisze piosenki, śpiewa i gra na gitarze w zespole jaki założył z przyjaciółmi. Dzieciaki nie wiedzą o tym co się stało z Zayn'em. Nie chciałam im mówić. Myślą, że umarł z powodu jakiejś choroby. Nie wiedzą, że grał w zespole. Nie wiedzą o zdradach i romansach. Chcę im powiedzieć, ale kiedy? Jutro mija piętnasta rocznica śmierci mojego ukochanego. Szkoda, że tam do góry nie można wysłać listów. Napisałam ich już masę. Adresatem jest mój narzeczony.
Zayn! Siedzi we mnie tyle emocji. Chcę cię bardzo przeprosić za to, że ci nie wybaczyłam. Odtrącałam cię, nie chciałam uwierzyć. Teraz wiem, że szczerze mnie kochałeś. Dlaczego mi to zrobiłeś? Powinieneś żyć. Harry wyrzucił cię z zespołu tylko z emocji. Zespół. Na razie się rozpadł, nie wiem co będzie dalej. Bez ciebie to już nie to samo. Na pewno nie będę ich fanką numer jeden. Słyszałam, że chcą grać ale ze zmienioną nazwą. W końcu Directioners były fankami całej waszej piątki. Ale nazwa „One Direction” chyba nie pasuje do bandy trzydziestoparoletnich mężczyzn? Liam wziął ślub z Danielle. Niestety okazało się, że nie mogą mieć dzieci. Postanowili więc zaadoptować czwórkę! Teraz mieszkają w centrum miasta z piętnastoletnią Carine, siedmioletnim Edwardem, pięciomiesięczną Lucy i czternastoletnim Jack'iem. Harry i Niall nadal żyją razem. Są szczęśliwi. Louis jest z Melanie i wreszcie udały im się próby zajścia w ciąże Mel. Urodziła córeczkę- Marry. A ja? Nie zmieniłam się ani trochę. Wyglądam identycznie jak kiedyś. Tylko teraz w moich oczach widać smutek. Nie musiałeś mnie opuszczać. Powinieneś walczyć. Mimo wszystko dziękuje, za ten cały czas spędzony z tobą. Kocham cię. Twoja Rosalie.
Co mam powiedzieć dzieciom? W końcu muszą poznać prawdę. Całą prawdę. Dlaczego on mnie opuścił? Z miłości. Kochał więc odszedł. Prawdopodobnie gdyby nie jego samobójstwo nie zrozumiałabym jak bardzo jestem w nim zakochana i jak bardzo chcę przy nim być. Ta lekcja kosztowała go najwyższą cenę. Zapłacił za nią życiem. Nie widział jak nasze dzieci dorastają. A może widział? Jak jest tam, w górze? Czy widział moich rodziców? Rodzice. Prawie ich już nie pamiętam. Dziwne. To nie było tak bardzo dawno. Jakieś siedemnaście, osiemnaście lat temu. Jak powiem dzieciom o ich ojcu? Sama niczego nie wymyślę. Muszę zadzwonić do Niall'a. Wybrałam jego numer i bez wahania nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?- usłyszałam jego dorosły głos
- Cześć Niall- przywitam się
- O, witaj Rosalie
- Moglibyśmy się spotkać?- zapytałam
- Tak, jasne. Dawno się nie widzieliśmy. Powiedz tylko gdzie i kiedy.
- Dzisiaj? Za godzinę w Nando's- zaproponowałam
- Okej. Do zobaczenia- zgodził się i pożegnał
- Na razie- powiedziałam po czym przycisnęłam czerwoną słuchawkę
Odłożyłam telefon na półkę i poszłam się przebrać. Założyłam rurki, T-Shirt z nadrukiem i czarną marynarkę. Na nogi włożyłam ulubione, wygodnie trampki. Narysowałam kreski a usta pomalowałam błyszczykiem. Do torebki wrzuciłam portfel, telefon i małą kosmetyczkę a do dłoni wzięłam klucze. Wsiadłam do samochodu i pojechałam na miejsce spotkania. Po dojechaniu zaparkowałam samochód i pewna siebie weszłam do restauracji gdzie czekał już na mnie Niall.
- Ross- powiedział po czym pocałował mnie w policzek- Nic się nie zmieniłaś. My to się starzejemy ale jak widzę u ciebie to działa w drugą stronę
Na moją twarz wkradł się promienny uśmiech. Irlandczyk miał rację. Wyglądałam jak dwudziestoparolatka. Alice często zwracała mi uwagę abym ubierała się doroślej i, że jej koleżanki myślą, że jestem jej siostrą. Lucas mówił o tym, że podobam się jego kolegom.
- Dziękuje ci staruszku- zażartowałam- Co u ciebie słychać?
- Całkiem nieźle. Szkoda tylko, że nie możemy spotykać się z twoimi dziećmi- posmutniał
- Jutro chcę im powiedzieć. O Zayn'ie, o zespole, o was, o rodzicach Malik'a
- Świetnie. To odpowiedni czas choć myślę, że mogłaś to zrobić wcześniej. Wiesz jak nas boli a w szczególności Hazzę gdy widząc was na ulicy nie możemy podejść? Rodzice Zayn'a też pewnie bardzo tęsknią za Lucas'em i Alice.
- Masz rację Niall. Po prostu nie wiedziałam jak to zrobić. Przecież mogą go znienawidzić a chcę, żeby go kochali.
- Na pewno coś wymyślisz- powiedział puszczając do mnie oczko
- Przepraszam ale muszę już iść. Spotkamy się jutro na grobie. Dzieci będą już wiedzieć więc was poznam.
- W porządku ale jutro zostaję na dłużej. Zresztą pewnie nie tylko ja. Kupimy coś dzieciom! Weeee!- krzyknął jak dziecko
- Przecież nie musicie...
- Jesteśmy ich wujkami. Musimy. Mają siedemnaście lat... Hmmm. Coś wymyślimy- powiedział uśmiechając się
- Jesteś kochany Niall. Do zobaczenia
- Na razie Ross. Do jutra!
Postanowiłam wstąpić jeszcze do supermarketu. Wzięłam wózek i spacerując między półkami wrzucałam do niego zakupy. Po „odnalezieniu” potrzebnych rzeczy skierowałam się w stronę kasy. Ekspedientka popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
- Dowód poproszę
Uśmiechnęłam się szeroko po czym podałam jej dokument. Zdziwiona skasowała towar. Po zapłaceniu za zakupy i spakowaniu ich do bagażnika mogłam wrócić do domu. Do Lucas'a przyszedł kolega- Jadd. Siedzieli w pokoju mojego syna i pisali nową piosenkę. Alice jeszcze nie wróciła ale wkrótce miała się pojawić. Gdy przygotowałam kolację zawołałam do stołu Lucas'a z kolegą. Chwilkę później przyszła też Ali.
- Co u was?- zapytałam nakładając ryż z warzywami
- Mamy temat „rodzina”. Dostałam niedostateczny za to, że potrafię zrobić tylko twoją połowę drzewa genealogicznego. Nauczyciel nie wierzył, że nie masz rodzeństwa. Dlaczego nie znamy nikogo z naszej rodziny? Jesteśmy tylko w trójkę?
- Pójdę do szkoły to wyprostować. Nie do końca jesteśmy sami. Wkrótce wszystko wam wyjaśnię. Obiecuje. Być może jutro odbędzie się małe spotkanie rodzinne.
- Mamo posłuchasz jak gramy?- zapytał Lucas po skończonej kolacji
- Jasne synku
Poszliśmy do garażu gdzie Jadd i Lucas mieli sprzęt. Jadd grał na gitarze a Lucas śpiewał. Jego głos tak bardzo przypominał mi głos Zayn'a. Był bardzo charyzmatyczny, poruszał serce. Górne partie były wyciągnięte na sto procent a dolne były mocne i opanowane. Śpiewał jak profesjonalista. W sumie One Direction powstało gdy Zayn miał siedemnaście lat. Jego talent pewnie przeszedł na Lucas'a.. Po skończeniu piosenki zatytułowanej „My death” opowiadającej o losie dwójki zakochanych kończącej się śmiercią jednego z nich wybuchłam płaczem.
- Pięknie- wyszeptałam- Masz talent synku. A ty Jadd świetnie śpiewasz
- Dlaczego płaczesz?- zapytał Lucas
- Twój głos jest podobny do głosu...- przerwałam
- Mojego taty- dokończył cicho
- Tak
- Chciałbym o nim wiedzieć więcej- powiedział pewnie
- Jutro. Dobrze?- zapytałam a on twierdząco pokiwał głową- Powiedz siostrze, żeby nic na jutro nie planowała. Idę spać, źle się czuje. Dobranoc chłopcy.
- Dobranoc- powiedzieli równo
Poszłam do pokoju. Gdy kładłam się do łóżka dostałam SMSa, i zaczęłam pisać z mamą Zayn'a.
Od Trisha:
Kochanie chciałabym poznać twoje dzieci. Serce mi się kraja gdy myślę o tym, że od piętnastu lat ich nie widziałam.
Do Trisha:
Nie tylko pani. Chłopcy też ich nie widzieli. Myślałam, że tak będzie lepiej. O Zayn'ie też nic nie wiedzą. Chcę im jutro powiedzieć całą prawdę.
Od Trisha:
Chciałabym ich spotkać
Do Trisha:
Jutro o piętnastej idziemy na grób Zayn'a. Później chłopcy do nas przyjdą. Państwo też mogą. Jutro rano powiem im o moim niedoszłym mężu...
Od Trisha:
Dobrze więc. Przyjdziemy. Jednakże myślę córeczko, że możesz się uważać za żonę Zayn'a.
Do Trisha:
Mamy więc odmienne zdanie. Przepraszam, źle się czuje. Dobranoc
Od Trisha:
Dobranoc córeczko
Ostatni SMS zabolał. Bardzo zabolał. Nie wiem kiedy zasnęłam.
Oczami Lucas'a:
Zaraz gdy mama poszła pożegnałem się z Jadd'em i poszedłem do siostry. Zapukałem do drzwi a gdy usłyszałem „proszę” wszedłem do środka i usiadłem obok niej na łóżku.
- Masz jakieś plany na jutro?- zapytałem pewnie
- Planowałam iść z Emmą na zakupy. A co?
- Mama chcę jutro nam powiedzieć o tacie no i to spotkanie rodzinne...
- Racja... zupełnie zapomniałam. Ciekawa jestem czego się dowiemy. Wiesz coś o nich?
- Kiedy dzisiaj śpiewałem- przypomniałem sobie- Powiedziała, że ślicznie śpiewam zupełnie jak on po czym się rozpłakała i wyszła mówiąc, że źle się czuje.
- Myślisz, że był gwiazdom muzyki?- zapytała Alice
- Nie wiem... może? Gdyby tak coś byśmy o tym wiedzieli- powiedziałem
- W sumie racja. Dobra. Odwołam zakupy. Teraz idź bo umówiłam się na video chat z Jadd'em
- Zakochałaś się w nim?- zapytałem patrząc na nią z góry
- Nieee...- przeciągnęła ostatnią literę robiąc się czerwona
- Ja tam wiem swoje. Dobranoc
- Dobranoc
Wszedłem do swojego pokoju i zastanawiałem się nad tym wszystkim. Kim może być mój tata? Kim są dziadkowie? Wujkowie? Chciałbym wiedzieć tak wiele ale nie mam kogo pytać. Mam nadzieje, że jutro mama szczerze opowie o historii naszej rodziny i, że poznamy kogoś na tym całym spotkaniu rodzinnym. Nie wiem dlaczego akurat jutro? Co to za ważna data? Ot zwykły dzień. Mam wrażenie, że jutro będzie mi równie trudno zasnąć. Teraz nie zasypiam z powodu wielu pytań a jutro, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem w powodu wielu wrażeń. Przewróciłem się na bok i mógłbym dać sobie rękę odciąć, że zobaczyłem jakąś postać siedzącą na łóżku. Przetarłem oczy ale już jej nie było. Usłyszałem też ciche ale bardzo melodyjne „dobranoc”.
- Dobranoc- wyszeptałem do pustego pokoju po czym momentalnie zasnąłem
------------------------------------------
Edwards xx
A oto i pierwszy rozdział kochani :3
Od teraz rozdziały będą się ukazywać raz w tygodniu w sobotę lub niedzielę. To oznacza, że następny rozdział będzie 2 lub 3 listopada. Mam nadzieje, że się podoba. Liczę na komentarze. Trzymajcie się :3
Cudowny rozdział.. Czekam z niecierpliwością na nasttepne!! Kocham, pozdrawiam x.x
OdpowiedzUsuń'gwiazdą' a nie 'gwiazdom' . Przepraszam, rzuciło mi się w oczy xD Reszta jest super *o*
OdpowiedzUsuń